Recenzja filmu

The Old Guard 2 (2025)
Victoria Mahoney
Charlize Theron
KiKi Layne

(Nie)śmiertelna nuda

"The Old Guard" to bez wątpienia materiał na przyzwoitą serię filmową – a może i nie tylko filmową; wszak w dzisiejszych czasach serialowe spin-offy są na porządku dziennym. Mam jednak
Portrety filmowych superbohaterów nie ograniczają się tylko do odwiecznej wojny pomiędzy Marvelem i DC, o czym pięć lat temu próbował przekonywać nas Netflix za sprawą ekranizacji serii komiksów "The Old Guard" od wydawnictwa Image. W smutnych, pandemicznych czasach, kiedy pozbawieni byliśmy możliwości podziwiania widowiskowych produkcji na wielkim ekranie, film Giny Prince-Bythewood przyjęty został więcej niż przyzwoicie, co według netflixowych standardów zwykle zapowiada niechybny sequel. Kontynuacja powstawała jednak przez dłuższy czas, zmieniła się osoba reżyserująca (tym razem to Victoria Mahoney), ale "The Old Guard 2" to wciąż ten sam świat: świat, w którym istnieje grupa nieśmiertelnych, próbujących wykorzystać swój dar (przekleństwo?) do walki ze złem.



W pierwszej części filmu kluczowym wydarzeniem było utrata mocy samoleczenia przez Andromachę (Charlize Theron), co w praktyce oznaczało, że liderka grupy nieśmiertelnych stała się zwykłą śmiertelniczką. To mogłoby z kolei oznaczać rychłe pożegnanie z charyzmatyczną wojowniczką, ale nie po to zatrudnia się do filmu Charlize Theron, żeby ją zaraz wyeliminować, prawda? "The Old Guard 2" nie tylko więc wciąż skupia się na postaci Andy, ale też rozbudowuje przytoczony w pierwszej części wątek jej relacji z Quynh, jej niegdyś bliską przyjaciółką, także nieśmiertelną, która przez wieki więziona była na dnie oceanu. I o ile pierwsza część filmu w dużej mierze skupiała się na akcji i dynamicznej narracji, historię grupy traktując jedynie jako materiał uzupełniający, "The Old Guard 2" niejako odwraca te proporcje. 
   
Znacznie więcej miejsca poświęca się tu na drętwe zazwyczaj rozmowy o kroczeniu przez wieki, o konfliktach i tragediach doświadczanych przez nieśmiertelnych na przestrzeni stuleci. I choć w komiksowym pierwowzorze rzeczywiście sporo tragizmu sytuacji nieśmiertelnych (stopniowe odchodzenie kolejnych bliskich osób, itd.), w "The Old Guard 2" temat nie został potraktowany z należytą głębią. Otrzymujemy w filmie wiele ocierających się o banał rozmów i kilka dość karykaturalnie wyglądających zbitek montażowych, mających być wizualizacją długowieczności nieśmiertelnych. Efektem jest to, czego twórcy filmów z założenia widowiskowych powinni unikać jak ognia: nuda.



Trudno powiedzieć, z czego wynika zauważalny spadek jakości pomiędzy obiema częściami sagi o nieśmiertelnych. Choć w momencie kręcenia "The Old Guard" Gina Prince-Bythewood nie miała potężnego doświadczenia za kamerą dużych produkcji kinowych, zdawała się lepiej czuć konwencję kina akcji (co potwierdziła potem "Królową wojownikiem") niż Victoria Mahoney, reżyserka o jeszcze mniejszym doświadczeniu w filmach pełnometrażowych, mająca dotąd na koncie pojedyncze odcinki najróżniejszych seriali. Oglądając "The Old Guard 2", nie można oprzeć się wrażeniu, że sekwencje, które powinny być dla filmu kluczowe pod względem dynamiki, zrealizowane zostały jakby na zaciągniętym hamulcu ręcznym. Jest tu np. scena walki pomiędzy Andy i Quynh (kluczowymi przecież postaciami!), która jest tak powolna i zachowawcza, że przypomina bardziej trening niż właściwą sekwencję, która powinna trafić do filmu. A to tylko jeden z przykładów, w których widowiskowy potencjał "The Old Guard 2" ulatuje niczym życie z kolejnych zbirów eliminowanych przez nieśmiertelnych. A wraz z tym potencjałem znika także zainteresowanie widza, któremu niełatwo jest wysiedzieć przed ekranem do końca seansu.

"The Old Guard" to bez wątpienia materiał na przyzwoitą serię filmową – a może i nie tylko filmową; wszak w dzisiejszych czasach serialowe spin-offy są na porządku dziennym. Mam jednak wątpliwości, czy po tak nieangażującym sequelu – który miał być przecież jedną z flagowych produkcji filmowych Netflixa w 2025 roku – widzowie wciąż zainteresowani będą przygodami nieśmiertelnych. Powstanie trzeciej części serii, choć na ten moment jeszcze niepotwierdzonej, wydaje się jednak nieuchronne, dlatego wypada mieć nadzieję, że twórcy wezmą sobie do serca druzgocącą krytykę (na Rotten Tomatoes 28% od krytyków, 45% od widzów) i zrobią wszystko, by powrócić na solidny poziom, choćby ten znany z pierwszej części. Szkoda byłoby bowiem, gdyby tej dobrze zapowiadającej się historii nie udało się domknąć w godny sposób.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?